„Marzenia i
tajemnice” to książka o losach zwyczajnej robotniczej rodziny której przyszło
funkcjonować w „niezwyczajnej” sytuacji. Dziś po latach bohaterka książki dużo
mocniej przeżywa (wtedy jakby w ferworze zdarzeń i natłoku obowiązków żyła
chwilą), i zastanawia się jak tamte wydarzenia – życie pod nieustannym
obstrzałem SB, późniejsza popularność Wałęsy i w końcu prezydentura wpłynęły na
losy całej rodziny i każdego z jej członków osobno - zwłaszcza dzieci. A czy
miały wpływ? Na pewno:
„Po Sierpniu nazwisko męża stało się znane w Polsce i na
świecie. Nie była to dla mnie żadna forma rekompensaty, ponieważ jestem
idealistką – jak rodzina, to rodzina, pełna i zwarta. Najważniejsze dla mnie
były wartości i więzi rodzinne, tymczasem wszystko się rozsypało. Męża ciągle
nie było w domu. Do tego, ze tak musiało być, doszłam po latach. Sama musiałam
się przeobrazić, stać się innym człowiekiem. Pomimo, że miałam rodzinę wzięłam
na siebie wiele innych obowiązków. Burzliwy okres działania Solidarności w
latach 1980-1981, wprowadzenie stanu wojennego – nie zrobiły na mnie takiego
wrażenia jak właśnie ten posierpniowy przełom roku ’80.”
„Marzenia i tajemnice” to również książka o samotności kobiety, której mąż, najpierw lider Solidarności pochłonięty działalnością opozycyjną, potem prezydent RP nie specjalnie wspiera żonę w trudach wychowania gromadki dzieci i nie interesuje się jej przeżyciami, wewnętrznymi dylematami:
„My faktycznie od 1980 roku nigdy nie rozmawialiśmy ze
sobą o swoich pragnieniach. Gdy mówię, że „byłam, ale mnie nie było”, chcę
przez to powiedzieć, ze ja, jako kobieta wrażliwa, idealistka, uczuciowa,
chciałam, pragnęłam go troszeczkę dla siebie, bo przecież każda kobieta chce
mieć czułego męża. Zastanawiałam się, czy może chcąc go mieć dla siebie i dla
rodziny, nie byłam zaborcza. Robiłam mu sceny, ze powinien być częściej przy
mnie i ze mną.
Już wtedy czułam, wiedziałam, że będzie tak, jak jest
dziś. I właśnie to jest dla mnie dramatem. Właśnie już we wrześniu 1980 roku
wiedziałam, że tak będzie!
We wrześniu, październiku, może jeszcze w listopadzie
pomaleńku przyzwyczajałam się do zmiany i zaczynałam życie już tylko sama.
Uczyłam się samodzielnego życia, bez pomocy męża.”
„Marzenia i tajemnice” to wreszcie książka o powolnym
dojrzewaniu dziewczyny ze wsi, która przywędrowała do miasta z całym bagażem
nadziei, że: „Marzenia spełniają się w Gdańsku”, aż do kobiety silnej odważnej,
która z taką samą łatwością rozwiązuje problemy codziennego życia swojej
rodziny, jak i w imieniu Lecha Wałęsy w 1983 roku odbiera Nagrodę Nobla:
„Dla mnie Nobel
był zapłatą za to, że mąż dzięki mnie miał swobodę i mógł zająć się
Solidarnością, polityką…
Po powrocie z Oslo uczestniczyłam w cyklu spotkań. W
czasie których pokazywano nagranie z uroczystości noblowskiej, a ja opowiadałam
jak ona przebiegała.
Zauważyłam ze od wyjazdu do Oslo, od tych moich spotkań
mąż zaczął być jakby zazdrosny. Później również zdążyły się podobne sytuacje.
Gdy został prezydentem wyjechał do Warszawy, ja zostałam w Gdańsku. Wojewodą
był wtedy świętej pamięci Maciej Płażyński. Dość często bywałam przez niego, a
także przez inne osoby czy instytucje zapraszana na uroczystości i spotkania.
Co do tego mąż też miewał obiekcje…”
Fabułę książki stanowią losy byłej prezydentowej RP i
żony legendarnego przywódcy Solidarności Lecha Wałęsy. Pani Danuta Wałęsa urodziła
się 25 lutego 1949 w małej miejscowości Kolonii Krypy na Mazowszu. Jej rodzice byli
rolnikami i prowadzili niewielkie gospodarstwo, mieli dziewięcioro dzieci. Jednak
już jako nastolatka w głębi siebie czuła potrzebę wyrwania się z miejsca
którego do końca nie akceptowała. Mając lat 19, w roku 1986 przeniosła się do
Gdańska. Początkowo pracowała w małej kwiaciarni i pomieszkiwała u rodziny.
Danuta Wałęsa bardzo szczegółowo maluje kadry ze swojego
życia, najpierw dom rodzinny, życie na wsi i relacje z rodziną i rówieśnikami takie
jak np. młodzieńczą platoniczną miłość jaką dążył ją pewien Mietek, czy obraz ojca:
„No, ale niestety ojciec mimo pracowitości miał jedną wadę – wydawał pieniądze
na męskie sprawy…Lubił sobie czasem wypić”, wspomina zatroskanie matki
patrzącej za odjeżdżającym autobusem kiedy przenosiła się do Gdańska: „Mamo! Ja
już tu nie wrócę!” - zawołała, czy wreszcie swoje zetknięcie z zupełnie nową rzeczywistością:
”Warunki u Cioci w Brzeżnie nie były łatwe, ale zaproponowała mi kąt”, mimo poniesionych
trudów nasza bohaterka stwierdza: „było skromnie ale dobrze.”, „Po trzech
miesiącach zmieniłam się i rozkwitłam. Dojrzałam jako kobieta”. Również miłość
pojawiła się znienacka – w roku 1968 spotykała po raz pierwszy Wałęsę. Najpierw
była przyjaźń i poznawanie siebie; „On zawsze był taki skupiony tajemniczy….Ale
z kolei jak już przebywał w towarzystwie, był bardzo ożywiony. Potrafił
rozmawiać na każdy temat i tym przyciągał do siebie ludzi. Umiał skupiać na
sobie uwagę otoczenia”. To cenne obserwacje, można powiedzieć kluczowe,
ponieważ ukazują nam pewnie cechy osobowości Wałęsy – jako ojciec rodziny i maż –
pracowity, choć często nieobecny fizycznie lub nawet duchowo, jako przywódca
Solidarności – odważny, bezkompromisowy w obronie obranych ideałów, wybijający
się z tłumu, i umiejący pociągać ten tłum za sobą– po prostu lider.
8 listopada 1989 roku Danuta i Lech pobrali się i
zamieszkali najpierw na stoczniowej kwaterze na Siedlacach (Malczewskiego)
gdzie jako młode małżeństwo dostali jeden pokój bez łazienki i toalety – znajdowały
się na korytarzu. Kolejne lokum również nie było zbyt komfortowe – pokój na zimnym
poddaszu przy ulicy Beethovena na Suchoninie. Potem kolejno stoczniowy hotelik
na Klonowicza i wreszcie maleńkie ale całkowicie samodzielne mieszkanie na
Stogach.
Mimo, że wraz z Grudniem ’70 nadszedł w stoczni czas
strajków i formowania się komunistycznej opozycji w którą Wałęsa od początku
aktynie się angażował, pani Danuta wspomina ten okres jako „najlepszy dla
rodziny”. Wtedy mimo skromnej codzienności w ich życiu panował względny ład i
spokój „Wspominam ten okres w życiu jako bardzo fajny….Wstawałam rankiem, około
szóstej. Przygotowywał kanapki i herbatę dla męża. Mąż wychodził do stoczni,
wtedy karmiłam dziecko. Potem kładłam się i spałam do czasu, aż Bogdan się
obudził. Wstawałam, karmiłam go i szłam na zakupy…. Wracałam z zakupów,
karmiłam, dziecko zasypiało, a ja przygotowywałam obiad dla męża. W ten sposób
płynął dzień za dniem.” Z jednej strony rutyna, a z drugiej rodziny spokój,
który już niedługo miał zostać tylko odległym wspomnieniem…
„Radość macierzyństwa i doświadczenia Grudnia ‘70”, tak
zatytułowała Pani Danuta Wałęsa III rozdział swojej książki. Już na pierwszej
stronie owego rozdziału słowa, które w sposób holograficzny wplatają się w
dalsze przemyślenia i stanowią emocjonalne tło dla całości wydarzeń życia
rodzinnego Wałęsów na rewolucyjnej wokandzie Solidarności. Szara codzienność,
albo próba zachowania jej pozorów, które choć często przemilczane odcisnęły
jednak swoje piętno:
„Zastanawiam się, w jaki sposób żyłam ze swoim mężem w
tych pierwszych latach. Każdy bez słów robił, co do niego należało. Mąż
zarabiał na rodzinę, a ja się nią opiekowałam. Jak wspomniałam, po roku urodził
się Bogdan, po dwóch latach Sławek, po kolejnych dwóch następne dziecko i tak
dalej.
Nigdy nie myślałam o sobie, żyłam jedynie dla męża i dla
dzieci. Czy było mi żle, czy dobrze, nigdy nie byłam sobą zainteresowana.
Dopiero teraz zastanawiam się, jak mogłam tyle czasu przeżyć, żeby choć przez
moment w tym życiu nie pomyśleć o sobie. Czasami gdy męża długo nie było
buntowałam się. No, ale przecież musiał dorabiać. W pewnych momentach, kiedy
brakował na życie, dorabiał, reperując samochody. Bardzo się starał, był
odpowiedzialny za rodzinę. Natomiast ja mam do siebie troszeczkę żalu, że mnie
jakoby wtedy nie było.”
Poza szczegółowymi opisami rodzinnego życia, które jest na pierwszym planie pani Danuta rysuje tło polityczne, które stanowią wydarzenia związane z działalnością Lecha Wałęsy takie jak: strajki w stoczni i formowanie się Związków Zawodowych w latach ’70, sierpień ’80 który zaowocował powstaniem ogólnopolskiego Niezależnego Samorządowego Związku Zawodowego „Solidarność”, internowanie Lecha Wałęsy (01-11.82), inwigilacja, i w końcu pozytywne zakończenie strajków, które zwieńczyły obrady Okrągłego Stołu w roku 1989, następnie prezydentura (1990-95). Ale jest to według mnie ciekawy punkt widzenia mniej polityczny – widziany oczami kobiety będącej w epicentrum wydarzeń - związanej z nimi bezpośrednio, ale stojącej niejako na uboczu. Opisy wydarzeń są mocno nacechowane emocjonalnie. Ale ten subiektywizm pozwala zobaczyć politykę tamtych czasów w nowym świetle, mniej patetycznym. Bo poza tymi doniosłymi wydarzeniami o których piszą liczne książki historyczne i publicystyczne musiało toczyć się normalne życie. Kobiety wychowywały dzieci, stały w zakręconych jak serpentyna kolejkach by upolować produkty pozwalające zaspokoić podstawowe potrzeby swoich rodzin, mężczyźni chodzili do pracy…
Taką rodziną byli również Wałęsowie, tylko tym się różnili, że to w ich mieszkaniu na Zaspie znajdował się „Gabinet” przewodniczącego Solidarności. Dowiadujemy się również co nieco o ludziach którzy „przewijali się przez biuro” i pełniących mniej lub bardziej znaczące funkcje, współpracownikach Wałęsy takich jak Andrzej Drzycimski, Adam Kinaszewski, Jacek Taylor, Aleksander Hall, Lech Kaczyński, Jacek Merkel, Bogdan Olszewski, Piotr Nowina – Konopka, Sławomir i Arkadiusz Aram, czy Krzysztof Pusz i wielu innych, a także dziennikarze i fotoreporterzy tacy jak Bogusław Nieznalski, Stefan Kraszewski.
Nie mniej ciekawe są opisy spotkań ze znaczącymi ludźmi
takimi jak Jan Paweł II, państwo Bushowie, Margaret Thatcher, Senator Edward
Kennedy wraz z rodziną, Ronald Regan z małżonką, ówczesny prezydent Francji
François Mitterrand i wielu innych którzy przyjeżdżali do Gdańska - który stał
się symbolem polskiej walki z komunizmem zanim jeszcze Wałęsa został prezydentem.
Z kolei po objęciu przez Lecha Wałęsę prezydentury Pani Danuta dużo podróżowała
wraz z mężem np. szczegółowo wspomina wizytę w Londynie i spotkanie z królową
Elżbietą II – opisuje jak wygląda dzień od rana do wieczora na królewskim
dworze zgodnie z królewską etykietą. W książce znajdujemy również wspomnienia z
czasu kiedy pani Danuta była pierwszą damą, co należało do obowiązków żony
prezydenta, i jak zmieniło się życie całej rodziny podczas prezydentury.
Kolejne ważne wydarzenie z życiu to budowa własnego wymarzonego domu na
Polankach (1996), o którym autorka pisze tak:
„Moje korzenie znajdują się w różnych miejscach Gdańska:
Brzeżno, Żabi Kruk, Malczewskiego, Beethovena, Kilanowicza, Stogi, Zaspa… Tak,
korzenie są jakby w całym Gdańsku, lecz to moje całe drzewo znalazło swoje
miejsce dopiero tu, na Polankach.”
Pani Danuta poświęca jeden rozdział w całości swojej
rodzinie („Moja rodzina”). Przedstawione są tam sylwetki najbliższych, czyli męża
dzieci, co robią w chwili obecnej. Obraz ten jest bardzo wyidealizowany, nie ma
w nim ani słowa o przykrych czy negatywnych wydarzeniach z ich życia – a
przecież jak wiemy takowe też miały miały miejsce. Rozumiem to podejście –
matki, ale myślę, że taki obraz może podważać prawdziwość relacji jako całości.
Autorka, mimo iż od polityki się odżegnuje często ocenia postawy osób z nią
związanych – możliwe że ich opis jest równie odległy od rzeczywistości? W końcu
padają słowa wobec osób publicznych np. Anna Walentynowicz, czy ksiądz
Jankowski. Negatywne emocje we mnie budzą również polityczne wycieczki w stosunku do byłych i obecnych elit
rządzących - moim zdaniem troszkę nie na miejscu jeśli ktoś deklaruje apolityczność,
a książka o polityce nie jest, a jednak padają słowa:
„Pod koniec rządów Pis-u ludzie nie wiedzieli, jaki
będzie następny dzień. Na szczęście przeżyliśmy to i powstał nowy rząd z
Donaldem Tuskiem i Waldemarem Pawlakiem.”
Krytyka „jednych” i sympatyzowanie z „drugimi”, tylko
dlatego że pozostaje się z nimi w osobistych przyjacielskich relacjach..hmm..
nie obiektywne, a niestety opiniotwórcze…
Dla mnie natomiast fajnym i ciekawym dopełnieniem są wypowiedzi – wspomnienia, osób związanych z rodziną Wałęsów - przyjaciół, byłych współpracowników. Jest to taki dodatkowy punkt widzenia na te same zdarzenia. Te same sytuacje opisywane przez autorkę i ludzi biorących w nich udział zyskują całkiem nowy kontekst, bo każdy daną sytuacje przeżył i zarejestrował inaczej..
Uwagi edytorskie – „nie chcę ale muszę” – w książce jest dużo powtórzeń, język choć spójny często budzi zastrzeżenia jeśli chodzi o styl – które osoba redagująca powinna bez trudu wychwycić, myślę, że nie ubyło by nic z naturalności i autentyczności opisywanych przeżyć.
Chwilami przerysowany obraz kobiety – bohaterki, nie ze
względu na postawę co do której nie można mieć zastrzeżeń, ale na pojawiające
się w książce sprzeczne opinie. Tak, niewątpliwie walka z komunizmem Lecha
Wałęsy wymagała również odwagi i heroizmu od Pani Danuty – to w końcu jej
najbliżsi byli nękani i prześladowani przez SB. Ale autorka wielokrotnie silnie
akcentuje swoje bezemocjonalne podejście do sytuacji które należały do
potencjalnie niebezpiecznych jak np. brak lęku o męża, który jako lider
solidarności często nie wracał na noc do domu, albo po raz kolejny został
aresztowany, po to by za chwile popaść w drugą skrajność opisując siebie w
podobnych zdarzeniach jako kobietę przestraszoną, rozgoryczoną, płaczącą po
nocach, silnie zestresowaną – co zresztą potwierdzają przyjaciele wypowiadający
się na temat swoich osobistych relacjach z Panią Danutą.
Mimo wszystko To poruszająca autobiografia, i ciekawa
chociażby ze względu na fakt, iż historia rodziny Wałęsów jest częścią historii
Polski, i świata…
Mamy również sporo materiałów zdjęciowych np. osobiste zdjęcia
rodzinne, dokumentacja z działań Sb jakie były prowadzone względem Wałęsy i jego
rodziny.
Opracowanie - Piotr Adamowicz
Wydawnictwo - Wydawnictwo Literackie
Rok wydania - 2011
Ilość stron - 548
Oprawa - twarda
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz