wtorek, 28 stycznia 2014

"Marzenia i tajemnice" Danuta Wałęsa

„Marzenia i tajemnice” to książka o losach zwyczajnej robotniczej rodziny której przyszło funkcjonować w „niezwyczajnej” sytuacji. Dziś po latach bohaterka książki dużo mocniej przeżywa (wtedy jakby w ferworze zdarzeń i natłoku obowiązków żyła chwilą), i zastanawia się jak tamte wydarzenia – życie pod nieustannym obstrzałem SB, późniejsza popularność Wałęsy i w końcu prezydentura wpłynęły na losy całej rodziny i każdego z jej członków osobno - zwłaszcza dzieci. A czy miały wpływ? Na pewno:
„Po Sierpniu nazwisko męża stało się znane w Polsce i na świecie. Nie była to dla mnie żadna forma rekompensaty, ponieważ jestem idealistką – jak rodzina, to rodzina, pełna i zwarta. Najważniejsze dla mnie były wartości i więzi rodzinne, tymczasem wszystko się rozsypało. Męża ciągle nie było w domu. Do tego, ze tak musiało być, doszłam po latach. Sama musiałam się przeobrazić, stać się innym człowiekiem. Pomimo, że miałam rodzinę wzięłam na siebie wiele innych obowiązków. Burzliwy okres działania Solidarności w latach 1980-1981, wprowadzenie stanu wojennego – nie zrobiły na mnie takiego wrażenia jak właśnie ten posierpniowy przełom roku ’80.” 

„Marzenia i tajemnice” to również książka o samotności kobiety, której mąż, najpierw lider Solidarności pochłonięty działalnością opozycyjną, potem prezydent RP nie specjalnie wspiera żonę w trudach wychowania gromadki dzieci i nie interesuje się jej przeżyciami, wewnętrznymi dylematami:
„My faktycznie od 1980 roku nigdy nie rozmawialiśmy ze sobą o swoich pragnieniach. Gdy mówię, że „byłam, ale mnie nie było”, chcę przez to powiedzieć, ze ja, jako kobieta wrażliwa, idealistka, uczuciowa, chciałam, pragnęłam go troszeczkę dla siebie, bo przecież każda kobieta chce mieć czułego męża. Zastanawiałam się, czy może chcąc go mieć dla siebie i dla rodziny, nie byłam zaborcza. Robiłam mu sceny, ze powinien być częściej przy mnie i ze mną.
Już wtedy czułam, wiedziałam, że będzie tak, jak jest dziś. I właśnie to jest dla mnie dramatem. Właśnie już we wrześniu 1980 roku wiedziałam, że tak będzie!
We wrześniu, październiku, może jeszcze w listopadzie pomaleńku przyzwyczajałam się do zmiany i zaczynałam życie już tylko sama. Uczyłam się samodzielnego życia, bez pomocy męża.”

„Marzenia i tajemnice” to wreszcie książka o powolnym dojrzewaniu dziewczyny ze wsi, która przywędrowała do miasta z całym bagażem nadziei, że: „Marzenia spełniają się w Gdańsku”, aż do kobiety silnej odważnej, która z taką samą łatwością rozwiązuje problemy codziennego życia swojej rodziny, jak i w imieniu Lecha Wałęsy w 1983 roku odbiera Nagrodę Nobla:
„Dla mnie  Nobel był zapłatą za to, że mąż dzięki mnie miał swobodę i mógł zająć się Solidarnością, polityką…
Po powrocie z Oslo uczestniczyłam w cyklu spotkań. W czasie których pokazywano nagranie z uroczystości noblowskiej, a ja opowiadałam jak ona przebiegała.
Zauważyłam ze od wyjazdu do Oslo, od tych moich spotkań mąż zaczął być jakby zazdrosny. Później również zdążyły się podobne sytuacje. Gdy został prezydentem wyjechał do Warszawy, ja zostałam w Gdańsku. Wojewodą był wtedy świętej pamięci Maciej Płażyński. Dość często bywałam przez niego, a także przez inne osoby czy instytucje zapraszana na uroczystości i spotkania. Co do tego mąż też miewał obiekcje…”

Fabułę książki stanowią losy byłej prezydentowej RP i żony legendarnego przywódcy Solidarności Lecha Wałęsy. Pani Danuta Wałęsa urodziła się 25 lutego 1949 w małej miejscowości Kolonii Krypy na Mazowszu. Jej rodzice byli rolnikami i prowadzili niewielkie gospodarstwo, mieli dziewięcioro dzieci. Jednak już jako nastolatka w głębi siebie czuła potrzebę wyrwania się z miejsca którego do końca nie akceptowała. Mając lat 19, w roku 1986 przeniosła się do Gdańska. Początkowo pracowała w małej kwiaciarni i pomieszkiwała u rodziny.
Danuta Wałęsa bardzo szczegółowo maluje kadry ze swojego życia, najpierw dom rodzinny, życie na wsi i relacje z rodziną i rówieśnikami takie jak np. młodzieńczą platoniczną miłość jaką dążył ją pewien Mietek, czy obraz ojca: „No, ale niestety ojciec mimo pracowitości miał jedną wadę – wydawał pieniądze na męskie sprawy…Lubił sobie czasem wypić”, wspomina zatroskanie matki patrzącej za odjeżdżającym autobusem kiedy przenosiła się do Gdańska: „Mamo! Ja już tu nie wrócę!” - zawołała, czy wreszcie swoje zetknięcie z zupełnie nową rzeczywistością: ”Warunki u Cioci w Brzeżnie nie były łatwe, ale zaproponowała mi kąt”, mimo poniesionych trudów nasza bohaterka stwierdza: „było skromnie ale dobrze.”, „Po trzech miesiącach zmieniłam się i rozkwitłam. Dojrzałam jako kobieta”. Również miłość pojawiła się znienacka – w roku 1968 spotykała po raz pierwszy Wałęsę. Najpierw była przyjaźń i poznawanie siebie; „On zawsze był taki skupiony tajemniczy….Ale z kolei jak już przebywał w towarzystwie, był bardzo ożywiony. Potrafił rozmawiać na każdy temat i tym przyciągał do siebie ludzi. Umiał skupiać na sobie uwagę otoczenia”. To cenne obserwacje, można powiedzieć kluczowe, ponieważ ukazują nam pewnie cechy osobowości Wałęsy – jako ojciec rodziny i maż – pracowity, choć często nieobecny fizycznie lub nawet duchowo, jako przywódca Solidarności – odważny, bezkompromisowy w obronie obranych ideałów, wybijający się z tłumu, i umiejący pociągać ten tłum za sobą– po prostu lider.
8 listopada 1989 roku Danuta i Lech pobrali się i zamieszkali najpierw na stoczniowej kwaterze na Siedlacach (Malczewskiego) gdzie jako młode małżeństwo dostali  jeden pokój bez łazienki i toalety – znajdowały się na korytarzu. Kolejne lokum również nie było zbyt komfortowe – pokój na zimnym poddaszu przy ulicy Beethovena na Suchoninie. Potem kolejno stoczniowy hotelik na Klonowicza i wreszcie maleńkie ale całkowicie samodzielne mieszkanie na Stogach.
Mimo, że wraz z Grudniem ’70 nadszedł w stoczni czas strajków i formowania się komunistycznej opozycji w którą Wałęsa od początku aktynie się angażował, pani Danuta wspomina ten okres jako „najlepszy dla rodziny”. Wtedy mimo skromnej codzienności w ich życiu panował względny ład i spokój „Wspominam ten okres w życiu jako bardzo fajny….Wstawałam rankiem, około szóstej. Przygotowywał kanapki i herbatę dla męża. Mąż wychodził do stoczni, wtedy karmiłam dziecko. Potem kładłam się i spałam do czasu, aż Bogdan się obudził. Wstawałam, karmiłam go i szłam na zakupy…. Wracałam z zakupów, karmiłam, dziecko zasypiało, a ja przygotowywałam obiad dla męża. W ten sposób płynął dzień za dniem.” Z jednej strony rutyna, a z drugiej rodziny spokój, który już niedługo miał zostać tylko odległym wspomnieniem…
„Radość macierzyństwa i doświadczenia Grudnia ‘70”, tak zatytułowała Pani Danuta Wałęsa III rozdział swojej książki. Już na pierwszej stronie owego rozdziału słowa, które w sposób holograficzny wplatają się w dalsze przemyślenia i stanowią emocjonalne tło dla całości wydarzeń życia rodzinnego Wałęsów na rewolucyjnej wokandzie Solidarności. Szara codzienność, albo próba zachowania jej pozorów, które choć często przemilczane odcisnęły jednak swoje piętno:
„Zastanawiam się, w jaki sposób żyłam ze swoim mężem w tych pierwszych latach. Każdy bez słów robił, co do niego należało. Mąż zarabiał na rodzinę, a ja się nią opiekowałam. Jak wspomniałam, po roku urodził się Bogdan, po dwóch latach Sławek, po kolejnych dwóch następne dziecko i tak dalej.
Nigdy nie myślałam o sobie, żyłam jedynie dla męża i dla dzieci. Czy było mi żle, czy dobrze, nigdy nie byłam sobą zainteresowana. Dopiero teraz zastanawiam się, jak mogłam tyle czasu przeżyć, żeby choć przez moment w tym życiu nie pomyśleć o sobie. Czasami gdy męża długo nie było buntowałam się. No, ale przecież musiał dorabiać. W pewnych momentach, kiedy brakował na życie, dorabiał, reperując samochody. Bardzo się starał, był odpowiedzialny za rodzinę. Natomiast ja mam do siebie troszeczkę żalu, że mnie jakoby wtedy nie było.”

Poza szczegółowymi opisami rodzinnego życia, które jest na pierwszym planie pani Danuta rysuje tło polityczne, które stanowią wydarzenia związane z działalnością Lecha Wałęsy takie jak: strajki w stoczni i formowanie się Związków Zawodowych w latach ’70, sierpień ’80 który zaowocował powstaniem ogólnopolskiego Niezależnego Samorządowego Związku Zawodowego „Solidarność”, internowanie Lecha Wałęsy (01-11.82), inwigilacja, i w końcu pozytywne zakończenie strajków, które zwieńczyły obrady Okrągłego Stołu w roku 1989, następnie prezydentura (1990-95). Ale jest to według mnie ciekawy punkt widzenia mniej polityczny – widziany oczami kobiety będącej w epicentrum wydarzeń  - związanej z nimi bezpośrednio, ale stojącej niejako na uboczu. Opisy wydarzeń są mocno nacechowane emocjonalnie. Ale ten subiektywizm pozwala zobaczyć politykę tamtych czasów w nowym świetle, mniej patetycznym. Bo poza tymi doniosłymi wydarzeniami o których piszą liczne książki historyczne i publicystyczne musiało toczyć się normalne życie. Kobiety wychowywały dzieci, stały w zakręconych jak serpentyna kolejkach by upolować produkty pozwalające zaspokoić podstawowe potrzeby swoich rodzin, mężczyźni chodzili do pracy…

Taką rodziną byli również Wałęsowie, tylko tym się różnili, że to w ich mieszkaniu na Zaspie znajdował się „Gabinet” przewodniczącego Solidarności. Dowiadujemy się również co nieco o ludziach którzy „przewijali się przez biuro” i pełniących mniej lub bardziej znaczące funkcje, współpracownikach Wałęsy takich jak Andrzej Drzycimski, Adam Kinaszewski, Jacek Taylor, Aleksander Hall, Lech Kaczyński, Jacek Merkel, Bogdan Olszewski, Piotr Nowina – Konopka, Sławomir i Arkadiusz Aram, czy Krzysztof Pusz i wielu innych, a także dziennikarze i  fotoreporterzy tacy jak Bogusław Nieznalski, Stefan Kraszewski.
Nie mniej ciekawe są opisy spotkań ze znaczącymi ludźmi takimi jak Jan Paweł II, państwo Bushowie, Margaret Thatcher, Senator Edward Kennedy wraz z rodziną, Ronald Regan z małżonką, ówczesny prezydent Francji François Mitterrand i wielu innych którzy przyjeżdżali do Gdańska - który stał się symbolem polskiej walki z komunizmem zanim jeszcze Wałęsa został prezydentem. Z kolei po objęciu przez Lecha Wałęsę prezydentury Pani Danuta dużo podróżowała wraz z mężem np. szczegółowo wspomina wizytę w Londynie i spotkanie z królową Elżbietą II – opisuje jak wygląda dzień od rana do wieczora na królewskim dworze zgodnie z królewską etykietą. W książce znajdujemy również wspomnienia z czasu kiedy pani Danuta była pierwszą damą, co należało do obowiązków żony prezydenta, i jak zmieniło się życie całej rodziny podczas prezydentury. Kolejne ważne wydarzenie z życiu to budowa własnego wymarzonego domu na Polankach (1996), o którym autorka pisze tak:
„Moje korzenie znajdują się w różnych miejscach Gdańska: Brzeżno, Żabi Kruk, Malczewskiego, Beethovena, Kilanowicza, Stogi, Zaspa… Tak, korzenie są jakby w całym Gdańsku, lecz to moje całe drzewo znalazło swoje miejsce dopiero tu, na Polankach.”
Pani Danuta poświęca jeden rozdział w całości swojej rodzinie („Moja rodzina”). Przedstawione są tam sylwetki najbliższych, czyli męża dzieci, co robią w chwili obecnej. Obraz ten jest bardzo wyidealizowany, nie ma w nim ani słowa o przykrych czy negatywnych wydarzeniach z ich życia – a przecież jak wiemy takowe też miały miały miejsce. Rozumiem to podejście – matki, ale myślę, że taki obraz może podważać prawdziwość relacji jako całości. Autorka, mimo iż od polityki się odżegnuje często ocenia postawy osób z nią związanych – możliwe że ich opis jest równie odległy od rzeczywistości? W końcu padają słowa wobec osób publicznych np. Anna Walentynowicz, czy ksiądz Jankowski. Negatywne emocje we mnie budzą również polityczne wycieczki  w stosunku do byłych i obecnych elit rządzących - moim zdaniem troszkę nie na miejscu jeśli ktoś deklaruje apolityczność, a książka o polityce nie jest, a jednak padają słowa:
„Pod koniec rządów Pis-u ludzie nie wiedzieli, jaki będzie następny dzień. Na szczęście przeżyliśmy to i powstał nowy rząd z Donaldem Tuskiem i Waldemarem Pawlakiem.”
Krytyka „jednych” i sympatyzowanie z „drugimi”, tylko dlatego że pozostaje się z nimi w osobistych przyjacielskich relacjach..hmm.. nie obiektywne, a niestety opiniotwórcze…

Dla mnie natomiast fajnym i ciekawym dopełnieniem są wypowiedzi – wspomnienia, osób związanych z rodziną Wałęsów -  przyjaciół, byłych współpracowników. Jest to taki dodatkowy punkt widzenia na te same zdarzenia. Te same sytuacje opisywane przez autorkę i ludzi biorących w nich udział zyskują całkiem nowy kontekst, bo każdy daną sytuacje przeżył i zarejestrował inaczej..

Uwagi edytorskie – „nie chcę ale muszę” – w książce jest dużo powtórzeń, język choć spójny często budzi zastrzeżenia jeśli chodzi o styl – które osoba redagująca powinna bez trudu wychwycić, myślę, że nie ubyło by nic z naturalności i autentyczności opisywanych przeżyć.
Chwilami przerysowany obraz kobiety – bohaterki, nie ze względu na postawę co do której nie można mieć zastrzeżeń, ale na pojawiające się w książce sprzeczne opinie. Tak, niewątpliwie walka z komunizmem Lecha Wałęsy wymagała również odwagi i heroizmu od Pani Danuty – to w końcu jej najbliżsi byli nękani i prześladowani przez SB. Ale autorka wielokrotnie silnie akcentuje swoje bezemocjonalne podejście do sytuacji które należały do potencjalnie niebezpiecznych jak np. brak lęku o męża, który jako lider solidarności często nie wracał na noc do domu, albo po raz kolejny został aresztowany, po to by za chwile popaść w drugą skrajność opisując siebie w podobnych zdarzeniach jako kobietę przestraszoną, rozgoryczoną, płaczącą po nocach, silnie zestresowaną – co zresztą potwierdzają przyjaciele wypowiadający się na temat swoich osobistych relacjach z Panią Danutą.

Mimo wszystko To poruszająca autobiografia, i ciekawa chociażby ze względu na fakt, iż historia rodziny Wałęsów jest częścią historii Polski, i świata…
Mamy również sporo materiałów zdjęciowych np. osobiste zdjęcia rodzinne, dokumentacja z działań Sb jakie były prowadzone względem Wałęsy i jego rodziny. 


Opracowanie - Piotr Adamowicz
Wydawnictwo - Wydawnictwo Literackie
Rok wydania - 2011
Ilość stron - 548
Oprawa - twarda

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz