Pracownia Dobrych Myśli to książka pełna ciepła, humoru i - co chyba nie zdarzyło mi się powiedzieć nigdy o całej książce jako takiej, szalenie sympatyczna:) To wzruszająca historia, w której splatają się losy "niezbyt szczęśliwych" jak do tej pory mieszkańców pewnej starej kamienic przy ulicy Przytulnej 26 w Miasteczku.
Sytuacja ta zaczyna się zmieniać gdy do kamienicy, do pustego mieszkania na 3 pietrze wprowadza się pewna przebojowa singielka Giga (Genowefa) Ziętarska, która własnie dostała w Miasteczku swoją wymarzoną pracę w telewizji. Gidze marzy się zostać prawdziwą dziennikarką i prowadzić swój program, lecz niestety początki i współpraca z nową szefową nieoficjalnie zwaną przez jej współpracowników i podwładnych Cruellą de Mon, nie są łatwe. Kamienica przy ulicy Przytulnej, ma swój klimat - zresztą nie trudno go odczuć na własnej skórze, i "doszkicować" sobie resztę tego magicznego miejsca, patrząc na cudną okładkę książki. Piękne, stare dwuskrzydłowe drzwi pomalowane na niebieski, koło nich stoją wielkie donice z kolorowymi kwiatami, a ściany kamienicy oplata, wije się sięgając do samego poddasza gęsty tajemniczy bluszcz. Kamienica ma trzy wysokie kondygnacje. Zaczynając od góry sąsiadką Gdgi z trzeciego pietra jest wdowa Ewa, która mieszka tu od niedawna z ośmioletnią córeczką Amelką. Piętro niżej mieszka Pani Wiesia, której uwadze nic nie umknie, i jej długoletni sąsiad Pan Zbyszek, z którym wymienia się ona gazetami i nowinkami. Pierwsze piętro należy do artystki - malarki Grażyny Poniedzielskiej i jej syna Floriana. Grażynkę i Floriana często odwiedza jej były mąż Norbert, z którym oboje utrzymają przyjacielskie kontakty. Norbert jest dobrym i miłym facetem, który każdemu pomoże w potrzebie, ma tylko jedną wadę - nie jest zbyt stały w uczuciach - przynajmniej nie był do tej pory. Parter zaś, należny również do Grażynki i Florka z racji tego, iż kamienica ta kiedyś, kiedyś należała do jej matki "babci Pelagii", która własnie tam miała swój słynny w całym Miasteczku zakład krawiecki, własnie pod szyldem "Pracownia dobrych myśli". Po jej śmierci jednak i miejsce to straciło dawny urok i blask, a lokal był wynajmowany przez kolejnych najemców chcących tam robić przedziwne interesy jak. np. sklep z trumnami, czy sklep z częściami do szamb i betoniarek. Jednak żaden z tych sklepów nie utrzymał się tu zbyt długo, więc ostatecznie miejsce to było zamknięte na cztery spusty, a po przednich najemcach pozostał tylko przerażający świecący neon, mówiący o częściach do szamb i betoniarek. Mieszkańcy kamienicy wiedli na pozór spokojne i mało ciekawe życie, byli dla siebie mili co prawda, bo przecież dobrymi ludźmi byli, i znali się w większości tyle lat. Ale jakoś taki panował miedzy nimi dystans, i niepokój jakiś każdy z nich miał w sercu. Dopiero Giga wprowadzając się do kamienicy zaraziła jej mieszkańców swoją otwartością. Najpierw dziennikarka poznała Ewę, przychodząc do niej któregoś razu - niby przypadkiem, pożyczyć mleko do kawy. Ale Giga starała się z każdym nawiązać kontakt, i nagle okazało się, że ludzi mieszaczkach w kamienicy zaczęło łączyć coś więcej niż tylko wspólny adres "26". Zakurzone niegdyś przyjaźnie zaczynają się budzić, a do kamienicy zaczyna wracać dawna radość, taka jak za czasów babci Pelagii. Na to, że miejsce to znowu zaczęło tętnić życiem miało wpływ jeszcze jedno wydarzenie, Florian - nie mający za bardzo co ze sobą zrobić, syn artystki, który własnie co rzucił studia inżynierskie postanawia w lokalu po babci założyć kwiaciarnię. Wszyscy przyjmują ten pomysł z entuzjazmem i postanawiają pomóc Florianowi w przygotowaniu do wielkiego otwarcia. Zaczyna się wspólne sprzątanie, pogawędki przy nalewce Pani Wiesi - tej ku zdrowotności. Pojawia się też pewien motocyklista, który od tej pory towarzyszy Florianowi na jego biznesowej drodze i nie tylko... . Kwiaciarnia rozkwita pod tym samym co niegdyś szyldem "Pracownia dobrych myśli", a seniorka kamienicy Pani Wiesia przyjmuje wyzwanie i wraz z Florianem postanawia przywrócić radość zarówno mieszkańcom, jaki i wszystkim, którzy zawitają w ich progi. Od tej chwili jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zaczynają dziać się rzeczy przedziwne. Ci wszyscy ludzie niegdyś tak samotni, powoli odnajdują drogę, drogę do szczęścia i miłości. a w tym wszystkim pomaga im "potajemnie" Pani Wiesia, która jak sama twierdzi skromnie, przecież dba tylko o to, żeby nie było kłopotów, bo kłopotów Pani Wiesia bardzo nie lubi...
Sytuacja ta zaczyna się zmieniać gdy do kamienicy, do pustego mieszkania na 3 pietrze wprowadza się pewna przebojowa singielka Giga (Genowefa) Ziętarska, która własnie dostała w Miasteczku swoją wymarzoną pracę w telewizji. Gidze marzy się zostać prawdziwą dziennikarką i prowadzić swój program, lecz niestety początki i współpraca z nową szefową nieoficjalnie zwaną przez jej współpracowników i podwładnych Cruellą de Mon, nie są łatwe. Kamienica przy ulicy Przytulnej, ma swój klimat - zresztą nie trudno go odczuć na własnej skórze, i "doszkicować" sobie resztę tego magicznego miejsca, patrząc na cudną okładkę książki. Piękne, stare dwuskrzydłowe drzwi pomalowane na niebieski, koło nich stoją wielkie donice z kolorowymi kwiatami, a ściany kamienicy oplata, wije się sięgając do samego poddasza gęsty tajemniczy bluszcz. Kamienica ma trzy wysokie kondygnacje. Zaczynając od góry sąsiadką Gdgi z trzeciego pietra jest wdowa Ewa, która mieszka tu od niedawna z ośmioletnią córeczką Amelką. Piętro niżej mieszka Pani Wiesia, której uwadze nic nie umknie, i jej długoletni sąsiad Pan Zbyszek, z którym wymienia się ona gazetami i nowinkami. Pierwsze piętro należy do artystki - malarki Grażyny Poniedzielskiej i jej syna Floriana. Grażynkę i Floriana często odwiedza jej były mąż Norbert, z którym oboje utrzymają przyjacielskie kontakty. Norbert jest dobrym i miłym facetem, który każdemu pomoże w potrzebie, ma tylko jedną wadę - nie jest zbyt stały w uczuciach - przynajmniej nie był do tej pory. Parter zaś, należny również do Grażynki i Florka z racji tego, iż kamienica ta kiedyś, kiedyś należała do jej matki "babci Pelagii", która własnie tam miała swój słynny w całym Miasteczku zakład krawiecki, własnie pod szyldem "Pracownia dobrych myśli". Po jej śmierci jednak i miejsce to straciło dawny urok i blask, a lokal był wynajmowany przez kolejnych najemców chcących tam robić przedziwne interesy jak. np. sklep z trumnami, czy sklep z częściami do szamb i betoniarek. Jednak żaden z tych sklepów nie utrzymał się tu zbyt długo, więc ostatecznie miejsce to było zamknięte na cztery spusty, a po przednich najemcach pozostał tylko przerażający świecący neon, mówiący o częściach do szamb i betoniarek. Mieszkańcy kamienicy wiedli na pozór spokojne i mało ciekawe życie, byli dla siebie mili co prawda, bo przecież dobrymi ludźmi byli, i znali się w większości tyle lat. Ale jakoś taki panował miedzy nimi dystans, i niepokój jakiś każdy z nich miał w sercu. Dopiero Giga wprowadzając się do kamienicy zaraziła jej mieszkańców swoją otwartością. Najpierw dziennikarka poznała Ewę, przychodząc do niej któregoś razu - niby przypadkiem, pożyczyć mleko do kawy. Ale Giga starała się z każdym nawiązać kontakt, i nagle okazało się, że ludzi mieszaczkach w kamienicy zaczęło łączyć coś więcej niż tylko wspólny adres "26". Zakurzone niegdyś przyjaźnie zaczynają się budzić, a do kamienicy zaczyna wracać dawna radość, taka jak za czasów babci Pelagii. Na to, że miejsce to znowu zaczęło tętnić życiem miało wpływ jeszcze jedno wydarzenie, Florian - nie mający za bardzo co ze sobą zrobić, syn artystki, który własnie co rzucił studia inżynierskie postanawia w lokalu po babci założyć kwiaciarnię. Wszyscy przyjmują ten pomysł z entuzjazmem i postanawiają pomóc Florianowi w przygotowaniu do wielkiego otwarcia. Zaczyna się wspólne sprzątanie, pogawędki przy nalewce Pani Wiesi - tej ku zdrowotności. Pojawia się też pewien motocyklista, który od tej pory towarzyszy Florianowi na jego biznesowej drodze i nie tylko... . Kwiaciarnia rozkwita pod tym samym co niegdyś szyldem "Pracownia dobrych myśli", a seniorka kamienicy Pani Wiesia przyjmuje wyzwanie i wraz z Florianem postanawia przywrócić radość zarówno mieszkańcom, jaki i wszystkim, którzy zawitają w ich progi. Od tej chwili jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zaczynają dziać się rzeczy przedziwne. Ci wszyscy ludzie niegdyś tak samotni, powoli odnajdują drogę, drogę do szczęścia i miłości. a w tym wszystkim pomaga im "potajemnie" Pani Wiesia, która jak sama twierdzi skromnie, przecież dba tylko o to, żeby nie było kłopotów, bo kłopotów Pani Wiesia bardzo nie lubi...
Pracownia dobrych myśli, to książka, którą czyta się bardzo lekko i przyjemnie, mimo, że jest w niej również sporo melancholii, przemyśleń o życiu i przemijaniu. Autorka w swojej powieści porusza ważne tematy, ale potrafi je jakoś tak naturalnie wpleść w odczuwanie nadziei, miłości, co sprawia, że tak naprawdę od powieści tej bije tylko optymizm. Optymizm, który zaraża i pozwala spojrzeć na to życie z większą sympatią. ufnością do ludzi i z wiarą w ludzi. Książka pokazuje też, czym tak na prawdę jest przyjaźń w życiu człowieka, jak jest ważna, bo dzięki niej możemy łatwiej przetrwać te burzliwe chwile, życiowe dramaty. Oczywiście losy naszych bohaterów biegną ku bardzo szczęśliwemu zakończeniu, aż nierealistycznie szczęśliwemu, ale z drugiej strony czemu by nie uwierzyć, że nie mogłoby tak być naprawdę? Przecież uśmiechając się do życia i własnych myśli, oraz do innych ludzi, nic nie tracimy, a są nawet tacy, którzy są pewni, że wszechświat ma tą siłę, by ten uśmiech nam odwzajemnić...
Autor - Magdalena Witkiewicz
Wydawnictwo - FILIA
Rok wydania - Poznań 2016, Wydanie I
Ilość stron - 308
Oprawa miękka
Ulubione fragmenty:
"Wszystko przychodzi z czasem. Gdy na to czekasz, czekasz całe życie. A gdy przestajesz czekać, los robi Ci niespodziankę i to, i to na co wcześniej czekałaś, po prostu się dzieje. Trochę skomplikowane.."
"I pamiętaj: o życie się nie martw. O życie się nie trzeba troszczyć. "Martwić" to złe słowo. Martwić - martwy. A troszczenie jest pozytywne."
"Ewa się zamyśliła. Może faktycznie tak jest. Życie pędzi jak szalone. Gdzieś przeczytała, ze każdego dnia dostaje za darmo dwadzieścia cztery godziny życia. I tylko od niej zależy jak je wykorzysta..."
"Tak myślę sobie o życiu i z jednej strony to, co los z nami wyprawia, nie jest w porządku, z drugiej strony zabierając nam coś, daje nam szansę na coś innego."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz