Tytuł oryginalny - Into The Wild
Produkcja: USA
Produkcja: USA
Premiera: 1 września 2007 (świat), 4 kwietnia 2008 (Polska)
Gatunek: Biograficzny, przygodowy, dramat
Reżyseria: Sean Penn
Scenariusz: Sean Penn
Czas trwania: 135 min.
Nagrody i nominacje:
1) Złote Globy 2007:
Eddie Vadder - najlepsza piosenka
2) Oscary 2008:
Hal Holbrook - najlepszy aktor drugoplanowy (nominacja)
Jay Cassidy - najlepszy montaż (nominacja)
Głównym bohaterem filmu opartego na faktach autentycznych jest Chris McCanndless. Chris jest młodym człowiekiem, który właśnie skończył szkołę i wybiera się na Harwardzki Wydział Prawa ( Harvard Law School). Ponieważ pochodzi z bogatego domu rodzice deklarują mu wszelką pomoc w jego ambitnych planach. Lecz niespodziewanie chłopak wpłaca całe swoje oszczędności (24 tys. dolarów) na konto organizacji charytatywnej i nie żegnając się z rodziną, pozbywszy się uprzednio wszelkich dowodów swojej tożsamości, z paroma dolarami w kieszeni wyrusza w podróż po Stanach. Po drodze spotyka różnych ludzi - często podobnych do niego samego, dorabia na kolejne etapy swojej wyprawy, której celem jest dotarcie do Alaski - i chęć osiedlenia się tam, z dala od ludzi, z dala od wszystkiego co zapewnia nasza cywilizacja...
Narratorem w filmie jest siostra Chrisa - to ona tworzy jakby emocjonalne tło dla rozwijającej się historii. Najprawdopodobniej dlatego iż jak możemy odnieść z jej osobistych wspomnień, była ona z Chrisem najbardziej związana - jak sama twierdzi - tylko jej ufał i uważał ze tylko ona go rozumie...
Fabuła rozwija się powoli, czasami wręcz monotonnie ale dzięki temu możemy zatrzymać się na chwilę - zrobić w umyśle "StopKlatkę" i na własnej skórze - miedzy kolejnymi kadrami ukazującymi piękno "dziewiczej" przyrody i zapiskami Chrisa (autentycznymi) - jak w 5D wczuć się w to co przezywał mentalnie bohater - zidentyfikować się z nim, bo najprawdopodobniej każdy z nas choć przez chwilę marzył, by rzucić "to wszystko" (każdy z innych powodów) i zaszyć się w samym sercu np Amazońskiej Dżungli - bo tam nasze problemy, nigdy nas nie odnajdą. Oczywiście większość z nas, ulżywszy sobie troszeczkę - fałszywą wizją posiadania wyboru, zaraz wraca "na ziemię". Co takiego się wiec stało, że nasz bohater postanowił zmaterializować swoje mało realne, trudne i niebezpieczne pragnienie? Czy była to wszechogarniająca chęć życia wśród dzikiej przyrody, czy desperacka ucieczka przed światem który go skrzywdził? Hmm, a może to jakaś tajemnicza kombinacja jednego i drugiego, która po zmieszaniu z wrażliwą naturą młodzieńca, jego buntem, chęcią sprawdzenia swojej wytrzymałości w ekstremalnych warunkach (poczuć prawdziwą siłę, wynikającą z bycia zdanym tylko na siebie), brakiem doświadczenia i obycia życiowego doprowadziła Chrisa prosto w objęcia Natury, którą tak kochał? Może dlatego, ze zbyt mało ją znał? Zapadły mi w pamieć 2 cytaty, które mogą stanowić podpowiedz w rozwiązaniu tej zagadki:
Pierwszy poprzedza film:
"Radość kryją lasy, gdzie nie zbłądzą ludzie;
Rozkosz czeka na brzegu, co sam tkwi w bezkresie;
Jest gdzieś społeczność, której nikt nie budzi,
Gdzie głębin czuć bezmiar, i fal ryk się niesie:
Kocham ludzi wciąż silnie, lecz mocniej Naturę..."
- Lord Byron
I drugi:
"Kris oceniał siebie i wszystkich wokół wedle bardzo surowych zasad moralnych, groziło to alienacją..ale na szczęście dotrzymywali mu towarzystwa bohaterowie ukochanych książek: z kart dzieł Tołstoja, Jacka Londona czy Thoreau. Potrafił je cytować w każdej sytuacji - i często to robił...
Zapomniałam spytać jaki cytat wybrał na uroczystą kolację i wiedziałam przeciwko komu będzie skierowany (czytaj rodzice). Zerwanie więzi było nieuniknione i zrobił to z typowym dla siebie brakiem umiaru..."
W tej historii - i jej filmowej adaptacji jest coś magicznego i melancholijnego zarazem. I jeszcze coś filozoficznego, a mianowicie uchwycenie koncepcji szczęścia. Chociaż Chris na znak protestu przed uczestnictwem we współczesnej wizji świata spalił tablice rejestracyjną i porzucił swoje auto tam, gdzie kończą się ludzkie drogi, w głębi serca podczas swojej wędrówki, musiał się zmierzyć z bolesna prawdą: że miłości do ludzi nie można zastąpić miłością do natury, może ona co jedynie iść z nią w parze. Wyrazem tych uczuć, tej tęsknoty za drugim człowiekiem "mimo wszystko" były zapisane w jego notatniku słowa: "Szczęście jest autentyczne tylko gdy się nim dzielisz..". A więc te wszystkie emocje, które towarzyszą nam na co dzień, takie jak: gniew, bunt, wolność, wrażliwość na piękno, miłość, codzienna monotonia, i sytuacje z nimi związane: dom, praca, rodzina to przecież "nasze życie", w którym chodzi tylko o to by umieć "nazwać wszystko odpowiednim imieniem". Bo kiedy będziemy potrafili "nazwać wszystko odpowiednim imieniem", nie będziemy musieli uciekać tak daleko jak Chris by dowiedzieć się prawdy o nas samych..
I cóż jak to często bywa..jakoś przyciągam takie opowieści - okraszone wyborną nutką. Tym razem w wykonaniu wokalisty zespołu Pear Jam, Edde'ego Vadera: Eddie Vader - Guaranteed.
Czas trwania: 135 min.
Nagrody i nominacje:
1) Złote Globy 2007:
Eddie Vadder - najlepsza piosenka
2) Oscary 2008:
Hal Holbrook - najlepszy aktor drugoplanowy (nominacja)
Jay Cassidy - najlepszy montaż (nominacja)
Głównym bohaterem filmu opartego na faktach autentycznych jest Chris McCanndless. Chris jest młodym człowiekiem, który właśnie skończył szkołę i wybiera się na Harwardzki Wydział Prawa ( Harvard Law School). Ponieważ pochodzi z bogatego domu rodzice deklarują mu wszelką pomoc w jego ambitnych planach. Lecz niespodziewanie chłopak wpłaca całe swoje oszczędności (24 tys. dolarów) na konto organizacji charytatywnej i nie żegnając się z rodziną, pozbywszy się uprzednio wszelkich dowodów swojej tożsamości, z paroma dolarami w kieszeni wyrusza w podróż po Stanach. Po drodze spotyka różnych ludzi - często podobnych do niego samego, dorabia na kolejne etapy swojej wyprawy, której celem jest dotarcie do Alaski - i chęć osiedlenia się tam, z dala od ludzi, z dala od wszystkiego co zapewnia nasza cywilizacja...
Fabuła rozwija się powoli, czasami wręcz monotonnie ale dzięki temu możemy zatrzymać się na chwilę - zrobić w umyśle "StopKlatkę" i na własnej skórze - miedzy kolejnymi kadrami ukazującymi piękno "dziewiczej" przyrody i zapiskami Chrisa (autentycznymi) - jak w 5D wczuć się w to co przezywał mentalnie bohater - zidentyfikować się z nim, bo najprawdopodobniej każdy z nas choć przez chwilę marzył, by rzucić "to wszystko" (każdy z innych powodów) i zaszyć się w samym sercu np Amazońskiej Dżungli - bo tam nasze problemy, nigdy nas nie odnajdą. Oczywiście większość z nas, ulżywszy sobie troszeczkę - fałszywą wizją posiadania wyboru, zaraz wraca "na ziemię". Co takiego się wiec stało, że nasz bohater postanowił zmaterializować swoje mało realne, trudne i niebezpieczne pragnienie? Czy była to wszechogarniająca chęć życia wśród dzikiej przyrody, czy desperacka ucieczka przed światem który go skrzywdził? Hmm, a może to jakaś tajemnicza kombinacja jednego i drugiego, która po zmieszaniu z wrażliwą naturą młodzieńca, jego buntem, chęcią sprawdzenia swojej wytrzymałości w ekstremalnych warunkach (poczuć prawdziwą siłę, wynikającą z bycia zdanym tylko na siebie), brakiem doświadczenia i obycia życiowego doprowadziła Chrisa prosto w objęcia Natury, którą tak kochał? Może dlatego, ze zbyt mało ją znał? Zapadły mi w pamieć 2 cytaty, które mogą stanowić podpowiedz w rozwiązaniu tej zagadki:
Pierwszy poprzedza film:
"Radość kryją lasy, gdzie nie zbłądzą ludzie;
Rozkosz czeka na brzegu, co sam tkwi w bezkresie;
Jest gdzieś społeczność, której nikt nie budzi,
Gdzie głębin czuć bezmiar, i fal ryk się niesie:
Kocham ludzi wciąż silnie, lecz mocniej Naturę..."
- Lord Byron
I drugi:
"Kris oceniał siebie i wszystkich wokół wedle bardzo surowych zasad moralnych, groziło to alienacją..ale na szczęście dotrzymywali mu towarzystwa bohaterowie ukochanych książek: z kart dzieł Tołstoja, Jacka Londona czy Thoreau. Potrafił je cytować w każdej sytuacji - i często to robił...
Zapomniałam spytać jaki cytat wybrał na uroczystą kolację i wiedziałam przeciwko komu będzie skierowany (czytaj rodzice). Zerwanie więzi było nieuniknione i zrobił to z typowym dla siebie brakiem umiaru..."
W tej historii - i jej filmowej adaptacji jest coś magicznego i melancholijnego zarazem. I jeszcze coś filozoficznego, a mianowicie uchwycenie koncepcji szczęścia. Chociaż Chris na znak protestu przed uczestnictwem we współczesnej wizji świata spalił tablice rejestracyjną i porzucił swoje auto tam, gdzie kończą się ludzkie drogi, w głębi serca podczas swojej wędrówki, musiał się zmierzyć z bolesna prawdą: że miłości do ludzi nie można zastąpić miłością do natury, może ona co jedynie iść z nią w parze. Wyrazem tych uczuć, tej tęsknoty za drugim człowiekiem "mimo wszystko" były zapisane w jego notatniku słowa: "Szczęście jest autentyczne tylko gdy się nim dzielisz..". A więc te wszystkie emocje, które towarzyszą nam na co dzień, takie jak: gniew, bunt, wolność, wrażliwość na piękno, miłość, codzienna monotonia, i sytuacje z nimi związane: dom, praca, rodzina to przecież "nasze życie", w którym chodzi tylko o to by umieć "nazwać wszystko odpowiednim imieniem". Bo kiedy będziemy potrafili "nazwać wszystko odpowiednim imieniem", nie będziemy musieli uciekać tak daleko jak Chris by dowiedzieć się prawdy o nas samych..
I cóż jak to często bywa..jakoś przyciągam takie opowieści - okraszone wyborną nutką. Tym razem w wykonaniu wokalisty zespołu Pear Jam, Edde'ego Vadera: Eddie Vader - Guaranteed.
Autentyczny autoportret Chrisa.
Na wielki podziw zasługuje fakt, iż rodzina - głównie rodzice, Chrisa zdecydowali się opowiedzieć - ujawnić, tą przejmującą historię. Tak sobie myślę, że może uznali, ze chociaż w ten sposób mogą się zrehabilitować w Jego oczach, przełamać milczenie tego wszystkiego co było w tej rodzinie złe i najprawdopodobniej doprowadziło do tych wydarzeń...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz