Tytuł oryginalny - Izolator
Produkcja: Polska, USA
Produkcja: Polska, USA
Premiera: 17 października 2008 (świat)
Gatunek: Thriller polityczny
Reżyseria: Christopher Doyle
Scenariusz: Maciej Pisarek
Czas trwania: 85 min.
Młoda i piękna call girl o pseudonimie Ojka (Anna Przybylska) otrzymuje zadanie zwabienia pewnego polityka we wcześniej umówione miejsce. Dziewczyna, spełniając prośbę Ernesta (Jan Frycz) najprawdopodobniej nie domyślała się jaki los spotka jej klienta. Gdy senator zostaje zastrzelony, przerażona ucieka i błąka się po Warszawie. Znajduję ją Ernest i przez cały film więzi próbując nakłonić by pracowała dla niego dalej. Sprawą morderstwa zajmuję się inspektor Grottger (Adam Ferency).
Scenariusz do filmu powstał w 2007 roku na kanwie faktów autentycznych. Zamordowany polityk to Jacek Dębski, który ginie z rąk gangsterów, z którymi prowadzi interesy. Natomiast filmowa Ojka to sławna Inka (Halina G.), która została skazana za współudział w zabójstwie i pozbawiona wolności na 8 lat. Kobieta wyszła na wolność w 2009 i objęta austriackim programem ochrony świadków koronnych - zniknęła... .
Ile jest prawdy w tej adaptacji: zabójstwo owego polityka i rola w nim pewnej dziewczyny, to tylko dwa fakty, do których w dodatku, w całej fabule jest bardzo mało odniesień. A przecież informacji na temat tej sprawy jest znacznie więcej. I nawet snując tylko luźne spekulacje można było stworzyć z tego pewną "logiczną całość". Niestety zamiast całości mam strzępy powierzchownych, niezrozumiałych scen tonących w chaosie domysłów. Czyli masło maślane - przeciętny widz zasypia znudzony po 10 minutach, choć nawet gdyby nie spał nie wiedziałby wiele więcej. Hmm, wychodzi na to, że z niczym nie należy przesadzać - historia owiana tajemnicą to jedno, a kompletny brak jasności sytuacji to drugie. Oglądając ten film czułam się ogłuszona brakiem informacji co najmniej tak bardzo, jakbym wieczorem kładąc się do własnego łózka obudziła się rano w Chinach...
Kompletnie niezrozumiały jest psychodeliczny związek Matyldy (Ojki) z Ernestem, który więzi dziewczynę przez całe 80 minut filmu, nie wiadomo "po co" i jako nie wiadomo "kto", gdyż w samym filmie nie znajdujemy żadnych przesłanek, by owa call girl była dla gangsterów, aż tak cennym nabytkiem - chyba że wnioskować będziemy z informacji o losach prawdziwej Inki. W takim razie owa reaktywowana produkcja, powinna być wsparta dołączonymi do DVD wycinkami z Super Expresu. Bo tylko zestawiając fabułę filmu z dostępnymi w mediach przesłankami można dowiedzieć się cokolwiek. Wygląda to tak jakby skądinąd niejednokrotnie nagradzanemu za granicą Christopherowi Doylo'owi zabrakło kartek w scenariuszu, albo jakby przesadził z impresjami, i całkiem odpłynął niesiony wizją wizji tego co ma stworzyć...
Bohaterowie Warsaw Dark są jakby zamknięci w małym ciasnym słoiku po ogórkach. Warszawa i jej kryminogenne, przemieszane ze światem polityki i wielkiego biznesu oblicze - czyli mamy całkiem spore środowisko (gangsterzy, politycy, dziewczyny z nocnych klubów, i tropiący ich policjanci), zostaje ono jednak ograniczone do zaledwie paru osób, które mimo, że powinny być sobie obce są prawie skoligacone rodzinnie np. z paru scen dowiadujemy się, że inspektor Grottger jest ojcem Ojki. Dziwne połączenie? W takim razie musi mieć ono charakter symboliczny - ale ja nie zamierzam go bynajmniej szukać, bo musiałabym rozłożyć ten film na tak drobne śrubki, że nie wiem co by z tego wniknęło. Tą ciężką pracę intelektualną pozostawiam więc profesjonalnym recenzentom:)
No dobrze dość wieszania niewinnych kotów na tym filmie:) Teraz kilka słów wsparcia:)
Co prawda aby odnaleźć "atuty" tego dzieła, musiałam jeszcze raz z lupą w ręku przyjrzeć się zdjęciom z filmu, allee EUREKA - są!:) Tak, a są to własnie obrazy - ten film przemawia obrazami (i to nie w przenośni, bo dialogi są dość wątłe). Mroczny klimat filmu, tworzą niebanalne zdjęcia przeplatane z dobrze dobraną muzyką. Ponadto film ukazuje ciemną stronę Warszawy - jako synonim współczesnej Polski, widzianej z zewnątrz, oczami australijskiego operatora, Christophera Doyl'ea. A taka Polska jest jakby trochę bardziej egzotyczna - mniej polska, podana na potrawce w 5 różnych smakach - smakach z różnych stron świata. Dlatego tak jak te smaki, "wymieszane" są moje odczucia co do tego filmu. Wymieszane tak bardzo, że nie je jestem nawet wstanie powiedzieć, że był jednoznacznie beznadziejny. Był po prostu, jak eksperyment filmowy, który się skończył, wtedy gdy się w końcu dobrze zaczął. Ale ze względu na jego niebanalny audio - wizualny charakter nie potrafię go skreślić.
Czas trwania: 85 min.
Młoda i piękna call girl o pseudonimie Ojka (Anna Przybylska) otrzymuje zadanie zwabienia pewnego polityka we wcześniej umówione miejsce. Dziewczyna, spełniając prośbę Ernesta (Jan Frycz) najprawdopodobniej nie domyślała się jaki los spotka jej klienta. Gdy senator zostaje zastrzelony, przerażona ucieka i błąka się po Warszawie. Znajduję ją Ernest i przez cały film więzi próbując nakłonić by pracowała dla niego dalej. Sprawą morderstwa zajmuję się inspektor Grottger (Adam Ferency).
Scenariusz do filmu powstał w 2007 roku na kanwie faktów autentycznych. Zamordowany polityk to Jacek Dębski, który ginie z rąk gangsterów, z którymi prowadzi interesy. Natomiast filmowa Ojka to sławna Inka (Halina G.), która została skazana za współudział w zabójstwie i pozbawiona wolności na 8 lat. Kobieta wyszła na wolność w 2009 i objęta austriackim programem ochrony świadków koronnych - zniknęła... .
Ile jest prawdy w tej adaptacji: zabójstwo owego polityka i rola w nim pewnej dziewczyny, to tylko dwa fakty, do których w dodatku, w całej fabule jest bardzo mało odniesień. A przecież informacji na temat tej sprawy jest znacznie więcej. I nawet snując tylko luźne spekulacje można było stworzyć z tego pewną "logiczną całość". Niestety zamiast całości mam strzępy powierzchownych, niezrozumiałych scen tonących w chaosie domysłów. Czyli masło maślane - przeciętny widz zasypia znudzony po 10 minutach, choć nawet gdyby nie spał nie wiedziałby wiele więcej. Hmm, wychodzi na to, że z niczym nie należy przesadzać - historia owiana tajemnicą to jedno, a kompletny brak jasności sytuacji to drugie. Oglądając ten film czułam się ogłuszona brakiem informacji co najmniej tak bardzo, jakbym wieczorem kładąc się do własnego łózka obudziła się rano w Chinach...
Kompletnie niezrozumiały jest psychodeliczny związek Matyldy (Ojki) z Ernestem, który więzi dziewczynę przez całe 80 minut filmu, nie wiadomo "po co" i jako nie wiadomo "kto", gdyż w samym filmie nie znajdujemy żadnych przesłanek, by owa call girl była dla gangsterów, aż tak cennym nabytkiem - chyba że wnioskować będziemy z informacji o losach prawdziwej Inki. W takim razie owa reaktywowana produkcja, powinna być wsparta dołączonymi do DVD wycinkami z Super Expresu. Bo tylko zestawiając fabułę filmu z dostępnymi w mediach przesłankami można dowiedzieć się cokolwiek. Wygląda to tak jakby skądinąd niejednokrotnie nagradzanemu za granicą Christopherowi Doylo'owi zabrakło kartek w scenariuszu, albo jakby przesadził z impresjami, i całkiem odpłynął niesiony wizją wizji tego co ma stworzyć...
Bohaterowie Warsaw Dark są jakby zamknięci w małym ciasnym słoiku po ogórkach. Warszawa i jej kryminogenne, przemieszane ze światem polityki i wielkiego biznesu oblicze - czyli mamy całkiem spore środowisko (gangsterzy, politycy, dziewczyny z nocnych klubów, i tropiący ich policjanci), zostaje ono jednak ograniczone do zaledwie paru osób, które mimo, że powinny być sobie obce są prawie skoligacone rodzinnie np. z paru scen dowiadujemy się, że inspektor Grottger jest ojcem Ojki. Dziwne połączenie? W takim razie musi mieć ono charakter symboliczny - ale ja nie zamierzam go bynajmniej szukać, bo musiałabym rozłożyć ten film na tak drobne śrubki, że nie wiem co by z tego wniknęło. Tą ciężką pracę intelektualną pozostawiam więc profesjonalnym recenzentom:)
No dobrze dość wieszania niewinnych kotów na tym filmie:) Teraz kilka słów wsparcia:)
Co prawda aby odnaleźć "atuty" tego dzieła, musiałam jeszcze raz z lupą w ręku przyjrzeć się zdjęciom z filmu, allee EUREKA - są!:) Tak, a są to własnie obrazy - ten film przemawia obrazami (i to nie w przenośni, bo dialogi są dość wątłe). Mroczny klimat filmu, tworzą niebanalne zdjęcia przeplatane z dobrze dobraną muzyką. Ponadto film ukazuje ciemną stronę Warszawy - jako synonim współczesnej Polski, widzianej z zewnątrz, oczami australijskiego operatora, Christophera Doyl'ea. A taka Polska jest jakby trochę bardziej egzotyczna - mniej polska, podana na potrawce w 5 różnych smakach - smakach z różnych stron świata. Dlatego tak jak te smaki, "wymieszane" są moje odczucia co do tego filmu. Wymieszane tak bardzo, że nie je jestem nawet wstanie powiedzieć, że był jednoznacznie beznadziejny. Był po prostu, jak eksperyment filmowy, który się skończył, wtedy gdy się w końcu dobrze zaczął. Ale ze względu na jego niebanalny audio - wizualny charakter nie potrafię go skreślić.
Parę fotosów z filmu:
Szczególnie polecam tym, którzy cierpią na bezsenność...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz