czwartek, 17 sierpnia 2017

Janusz Korczak o dzieciach i dla dzieci











Rok temu miałam przyjemność uczestniczyć w konferencji poświęconej dzieciom - a dokładniej ich prawom, w której głównym prelegentem był rzecznik praw dziecka Marek Michalak. Organizatorem spotkania była gdańska uczelnia wyższa WSSE. Pan rzecznik sporo nam opowiadał o sytuacji dzieci w naszym kraju oraz o swojej pracy. Mieliśmy również możliwość zadawania pytań na nurtujące nas tematy. Konferencja została zwieńczona podpisywaniem przed rzecznika egzemplarzy publikacji jednego z najbardziej znanych polskich pedagogów międzywojennej Polski Janusza Korczaka. Z poglądami Jana Korczaka zetknęłam się już wcześniej z racji studiów pedagogicznych. Ale zainspirowana jego myślą po tej własnie konferencji postanowiłam bardziej przyjrzeć się jego twórczości.

Janusz Korczak (właściwe nazwisko Henryk Goldszmit) urodził się 22 lipca 1878 lub 1879 w Warszawie i jak orzekł niedawno Sąd Rejonowy w Lublinie zmarł w sierpniu  1942 roku w Treblince. 

Korczak urodził się w Warszawie w rodzinie o korzeniach żydowskich. Jego ojciec Józef Goldszmit (1844-96) był adwokatem. Zmarł jednak przedwcześnie co sprawił iż Korczak już jako uczeń gimnazjum musiał pracować - udzielał korepetycji, aby pomóc w utrzymaniu rodziny. Korczak mimo swojego zamiłowania do literatury której poświęcał cały swój wolny czas nie należał do prymusów. Jednak po maturze postanowił studiować medycynę. W międzyczasie dalej rozwijał się literacko pisząc recenzje i artykuły do różnych czasopism. Pod koniec studiów rozpoczął pracę jako wychowawca na koloniach dla dzieci. Właściwie od tej pory jego życie, i zainteresowania splotły się z pracą  na rzecz dzieci. Również jego działalność publicystyczna w znaczniej większości poświęcona była pedagogice. Po uzyskaniu dyplomu lekarza podjął pracę w żydowskim Szpitalu dla Dzieci im. Bersonów i Baumanów w Warszawie. Jakiś czas pracował również jako lekarz wojskowy na froncie rosyjsko-japońskim. Po powrocie w celu pogłębienia wiedzy medycznej Korczak wyjechał na rok do Berlina, i pól roku do Paryża gdzie uczestniczył w wykładach z zakresu pediatrii i pedagogiki. Odwiedzał miejscowe szpitale i ośrodki zajmujące się wychowaniem dzieci i młodzieży. Po powrocie został dyrektorem nowo powstałego żydowskiego Domu Sierot. Ale placówka ta nie była dla Korczaka tylko miejscem pracy. Miał on tam możliwość prowadzenia pogłębionej obserwacji rozwoju psychicznego jak i fizycznego swoich podopiecznych, na podstawie której konstruował on i wcielał w życie swoje nowatorskie koncepcje pedagogiczne. W 1914 został powołany do wojska gdzie pracował jako lekarz. Podczas wojny powstało jedno z jego najważniejszych dzieł pt. "Dziecko w rodzinie", które stanowiło pierwszą cześć trylogii "Jak kochać dziecko", która ukazała się w 1919 roku. W 1918 po powrocie do Warszawy Korczak na nowo podejmuje pracę w Domu Sierot. W 1926 za jego sprawą w "Naszym Przeglądzie" jako dodatek - ukazało się eksperymentalne wydanie tygodnika dla dzieci i młodzieży pod tytułem "Mały przegląd". Tygodnik ten był wydawany do 1 września 1939 roku. W latach 20 -40 Janusz Korczak współpracował również z licznymi instytucjami kształcącymi nauczycieli i wychowawców, pracował jako biegły sądowy w sprawach dzieci oraz wygłaszał pogadanki dla dzieci w Polskim Radiu jako "Stary Doktor" (pseudonim). W 1940 roku wraz ze swoimi podopiecznymi z żydowskiego Domu Sierot i współpracownikami trafił do getta na ulicę Chłodną 33. Tam mimo ciężkich warunków udawało mu się pozyskiwać środki na utrzymanie dzieci oraz wszystkimi siłami starał się aby mogły żyć normalnie - na ile to było możliwe. 5 sierpnia 1942 roku wraz z dziećmi i pracownikami Domu podczas eksterminacji ludności warszawskiego getta trafił do Treblinki, obozu zagłady. Dziś ostatni marsz dzieci i Korczaka na Umschlagplatz stanowi już legendę. Tak samo jak legendą owiane są doniesienie o odmówieniu przez niego przyjęcia pomocy w ucieczce z getta. Do dziś nie wiadomo czy Korczak faktycznie miał takich przyjaciół, którzy daliby radę wydostać go z piekła getta. Znając jednak jego wieloletnią historię, która była poświęcona działalności niesienia pomocy w różnym wymiarze - lekarz, pedagog, działacz społeczny, publicysta, możemy przypuszczać - wierzyć, iż tak wielki altruista o jeszcze większym sercu dla dzieci nie mógłby ich tak po prostu opuścić.. . Uhonorowaniem posługi Janusza Korczaka dla drugiego człowieka, dziecka zwłaszcza, jest pamiątkowa tablica umieszczona przy wejściu do Teatru Lalka w Pałacu Kultury w Warszawie. Jej uroczyste odsłonięcie odbyło się 5 sierpnia o godzinie 11,00 2012 roku - w 70 rocznicę ostatniej drogi Janusza Korczaka wraz z jego podopiecznymi. Rok 2012 był rokiem korczakowskim.



Prawo dziecka do szacunku to krótki wykład Janusza Korczaka i zarazem jego najcenniejsza publikacja pedagogiczna. W swoim jakże wymownym manifeście Korczak wytyka bardzo celnie błędy rodzicielskiej i nauczycielskiej, nadrzędnej i często lekceważącej postawy wobec dziecka, czyli tego co "małe, słabe, które krótko żyło - nie czytało, nie umie..". Kierowani dumą własnego rozumu nie umiemy zejść do pozycji dziecka, przyklęknąć na kolana, popatrzeć mu w oczy i zobaczyć świat z jego perspektywy. Zapominamy, że dziecko choć tak małe i niedoświadczone, myśli i czuje, że też ma coś do powiedzenia. Traktujemy dzieci jak nasza własność i kształtujemy na swój obraz i podobieństwo, żądamy wdzięczności za za swoją opiekę i uwagę: "Nie wolno podrzeć, złamać, zabrudzić, nie wolno podarować, nie wolno odrzucić niechętnie. Ma przyjąć i być zadowolone. Wszystko w oznaczonym miejscu i czasie, rozważnie i zgodnie z przeznaczeniem." Posłuch chcemy budować siłą, nakazem, rygorem i nieufną kontrolą. Wierzymy "w kłamliwy zarzut, że życzliwość rozzuchwala dzieci, że odpowiedzią na łagodność będzie bezkarność i nieład." Zaślepieni ważnością swojej rodzicielskiej "posługi" i może jeszcze tak bardzo zabiegani, zapętleni w piętrzące się terminy i obowiązki, zapominamy o jednym, że dziecko jest carte blanche i wszystko do niego mówimy, czego je uczymy, jak się zachowujemy w stosunku do niego, ludzi i świata, zostanie tam gdzieś głęboko - gdzie my sięgnąć nie możemy, zapisane i kiedyś do nas wróci.. . Mając tą jakże cenną i często dosadną korczakowską lekcję na uwadze nie bądźmy jak wychowawca co twardą ręką wskazuje uparcie swój własny kierunek, bądźmy jak wychowawca - przewodnik bo: "Dziecko jest cudzoziemcem, nie rozumie języka, nie zna kierunku ulic, nie zna praw i zwyczajów. Niekiedy samo rozejrzeć się woli, gdy trudno prosi o wskazówkę i radę. Potrzebny przewodnik, który grzecznie odpowie na pytanie."




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz