Hygge, to tajemniczo brzmiące słowo, które wyznacza duńską filozofię życia. Po raz pierwszy usłyszałam je jakiś czas temu, od mojej przyjaciółki. Wstyd się przyznać ale jakoś niestety termin ten - oznaczający nową sztukę uprawiania szczęśliwości, który grasuje od pewnego czasu w polskim świecie wydawniczym, jakoś mi umknął... .
Kiedy znajoma zaczęła opowiadać o hygge, zaciekawiło mnie, a kiedy zobaczyłam przecudną granatową okładkę mieniącą się złotem bokeh'owych światełek, poczułam wewnętrznie, że muszę ją pożyczyć:) Na początku zacznę od tego, że cała książka, jej przykuwająca wzrok i miła w dotyku okładka, grube strony z błyszczącego papieru doskonałej jakości i przepiękne zdjęcia doskonale oddają klimat hygge. Ale czym tak naprawdę jest kwintesencja duńskiego przepisu na szczęście?
Zacznijmy od wyjaśnienia tego ciężkiego do wymówienia z duńską poprawnością słowa:) Hygge to duński rzeczownik oznaczający komfort życia, bezpieczeństwo, miłą, po polsku mówiąc "sielską" atmosferę, przyjemny sposób spędzania czasu na tym co odpręża tylko nas (takie zatopienie się w chillout'cie), jak i wraz z rodziną przyjaciółmi. Natomiast jeśli chcemy opisać stan, rzecz, miejsce atmosferę, która jest zgodna ze stanem-hygge używamy do tego przymiotnika, i mówimy że "coś" jest hyggelig, np. ta książka właśnie w całej swej pięknej oprawie jest na pewno hyggelig:) A co znajduje się w środki, no cóż tekstu nie ma zbyt dużo i niestety jest pisany dość mała czcionką, ale za to towarzyszce mu zdjęcia to już poezja. Cała książka wypełniona jest pięknymi fotografiami przedstawianymi w czym Duńczycy odnajdują hygge na co dzień: wspólne chwile z rodziną i przyjaciółmi, wspólne gotowanie, jedzenie posiłków i rozmowy, spacery, odnajdywanie przyjemności w najdrobniejszych szczegółach życia, cieszenie się bieżącą chwilą, chwilą, która mimo, iż płynie monotonnie i leniwie jest naszym najcenniejszym skarbem.. . Ale wracając do tekstu, nawiązuje on bardzo mocno do zdjęć, i opowiada o tym wszystkim co wprawia nas w dobry nastrój, jak spędzać spędzać wolny czas aby służył on nam samym, relacjom z bliskiemu, naszemu zdrowiu. Hygge to zarówno powrót do natury, docenienie jej piękna, jak też przytulność wnętrza naszego domu i praktykowanych w nim (choć i nie tylko w nim - może to być np. mała przytulna knajpka) małych rytuałów: lampka dobrego wina, słuchanie cudownej - rozbudzającej nasze zmysły muzaki, blask świec, płomień kominka dający ciepło zupełnie inne niż to pochodzące z elektrycznego grzejnika... . W tej książce znajdziemy mnóstwo takich inspiracji do celebrowania rzeczy zupełnie oczywistych, do zanurzenia się w radości. Hygge to po prostu praktykowanie szczęścia. Dlatego hygge możemy spokojnie postawić na półce ze sztuką mindfulness (praktykowanie uważnej obecności), coachingiem, rysowankami Zentangle, medytacją, jogą, buddyzmem zen (bycie tu i teraz) oraz poradnikami jak odnaleźć siebie oraz nie zwariować w gąszczu wyzwań współczesnego świata. Więc nasuwa się pytanie, czy Polacy potrzebują hygge? Uważam, że tak, bo jeśli ktoś ulegając nawet tylko modzie na hygge zdoła odnaleźć drogę do wciśnięcia guzika STOP, i pozwoli swojemu zmęczonemu codziennymi obowiązkami ciału i umysłowi na chwilę wytchnienia, to jest przecież niewątpliwie pozytywne oddziaływanie hygge. Jeśli ktoś własnie w duńskiej sztuce uprawiania szczęścia, znajdzie to "coś" czego nie znalazł w żadnej, ze współcześnie znanych metod odnajdowania spokoju we własnym wnętrzu, to jak najbardziej hygge jest warte uwagi. Chociaż nie łudźmy się oczywiście, iż jeden z najszczęśliwszych narodów na świecie, jest taki szczęśliwy tylko dzięki sztuce hygge;) Ale pomimo tego, że bezstresowego życia przeplatanego ze skandynawską rutyną raczej próżno doszukiwać się w polskich realiach - bądźmy hyggelig. Bądzmy hyggelig, chociażby na przekór naszemu narodowemu malkontenctwu - starajmy się nie narzekać bez powodu. Jeśli ktoś z dąsem patrzy na hygge - i mówi: no łatwo im być hyggelig w takim dobrobycie! To niech pomyśli o tych którzy dzisiaj zasypiają pod gwieździstym niebem, nie dla przyjemności, ale dla tego, że nie maja dachu nad głową, o tych którzy zamiast śpiewu ptaków muszą słuchać wybuchów bomb i granatników. Jeśli taka wizualizacja (na zasadzie kontrastu do naszej osobistej sytuacji) wzniesie Nas choćby o level wyżej, w odczuwaniu szczęścia to zróbmy to - tu i teraz. Może wtedy nasza polska rzeczywistość też będzie dla nas hyggelig, i nauczymy się doceniać to co mamy:)
A Ty co zrobisz dziś dla siebie hyggowego?:) Ja mam już plan..ciasto się piecze - makowiec z jabłkami:) Moje solne lampki zapalone, stoją na tarasie przed domem, na moim małym hyggowym niebieskim stoliku..obok lampki wina oczywiście:) Kończę więc, czas rozłożyć się wygodnie na wiklinowym fotelu i zaplanować mój hyggowy weekend w Warszawie z dawno niewidzianą znajmomą:)
Hygge. Duńska sztuka szczęścia
Kiedy znajoma zaczęła opowiadać o hygge, zaciekawiło mnie, a kiedy zobaczyłam przecudną granatową okładkę mieniącą się złotem bokeh'owych światełek, poczułam wewnętrznie, że muszę ją pożyczyć:) Na początku zacznę od tego, że cała książka, jej przykuwająca wzrok i miła w dotyku okładka, grube strony z błyszczącego papieru doskonałej jakości i przepiękne zdjęcia doskonale oddają klimat hygge. Ale czym tak naprawdę jest kwintesencja duńskiego przepisu na szczęście?
Zacznijmy od wyjaśnienia tego ciężkiego do wymówienia z duńską poprawnością słowa:) Hygge to duński rzeczownik oznaczający komfort życia, bezpieczeństwo, miłą, po polsku mówiąc "sielską" atmosferę, przyjemny sposób spędzania czasu na tym co odpręża tylko nas (takie zatopienie się w chillout'cie), jak i wraz z rodziną przyjaciółmi. Natomiast jeśli chcemy opisać stan, rzecz, miejsce atmosferę, która jest zgodna ze stanem-hygge używamy do tego przymiotnika, i mówimy że "coś" jest hyggelig, np. ta książka właśnie w całej swej pięknej oprawie jest na pewno hyggelig:) A co znajduje się w środki, no cóż tekstu nie ma zbyt dużo i niestety jest pisany dość mała czcionką, ale za to towarzyszce mu zdjęcia to już poezja. Cała książka wypełniona jest pięknymi fotografiami przedstawianymi w czym Duńczycy odnajdują hygge na co dzień: wspólne chwile z rodziną i przyjaciółmi, wspólne gotowanie, jedzenie posiłków i rozmowy, spacery, odnajdywanie przyjemności w najdrobniejszych szczegółach życia, cieszenie się bieżącą chwilą, chwilą, która mimo, iż płynie monotonnie i leniwie jest naszym najcenniejszym skarbem.. . Ale wracając do tekstu, nawiązuje on bardzo mocno do zdjęć, i opowiada o tym wszystkim co wprawia nas w dobry nastrój, jak spędzać spędzać wolny czas aby służył on nam samym, relacjom z bliskiemu, naszemu zdrowiu. Hygge to zarówno powrót do natury, docenienie jej piękna, jak też przytulność wnętrza naszego domu i praktykowanych w nim (choć i nie tylko w nim - może to być np. mała przytulna knajpka) małych rytuałów: lampka dobrego wina, słuchanie cudownej - rozbudzającej nasze zmysły muzaki, blask świec, płomień kominka dający ciepło zupełnie inne niż to pochodzące z elektrycznego grzejnika... . W tej książce znajdziemy mnóstwo takich inspiracji do celebrowania rzeczy zupełnie oczywistych, do zanurzenia się w radości. Hygge to po prostu praktykowanie szczęścia. Dlatego hygge możemy spokojnie postawić na półce ze sztuką mindfulness (praktykowanie uważnej obecności), coachingiem, rysowankami Zentangle, medytacją, jogą, buddyzmem zen (bycie tu i teraz) oraz poradnikami jak odnaleźć siebie oraz nie zwariować w gąszczu wyzwań współczesnego świata. Więc nasuwa się pytanie, czy Polacy potrzebują hygge? Uważam, że tak, bo jeśli ktoś ulegając nawet tylko modzie na hygge zdoła odnaleźć drogę do wciśnięcia guzika STOP, i pozwoli swojemu zmęczonemu codziennymi obowiązkami ciału i umysłowi na chwilę wytchnienia, to jest przecież niewątpliwie pozytywne oddziaływanie hygge. Jeśli ktoś własnie w duńskiej sztuce uprawiania szczęścia, znajdzie to "coś" czego nie znalazł w żadnej, ze współcześnie znanych metod odnajdowania spokoju we własnym wnętrzu, to jak najbardziej hygge jest warte uwagi. Chociaż nie łudźmy się oczywiście, iż jeden z najszczęśliwszych narodów na świecie, jest taki szczęśliwy tylko dzięki sztuce hygge;) Ale pomimo tego, że bezstresowego życia przeplatanego ze skandynawską rutyną raczej próżno doszukiwać się w polskich realiach - bądźmy hyggelig. Bądzmy hyggelig, chociażby na przekór naszemu narodowemu malkontenctwu - starajmy się nie narzekać bez powodu. Jeśli ktoś z dąsem patrzy na hygge - i mówi: no łatwo im być hyggelig w takim dobrobycie! To niech pomyśli o tych którzy dzisiaj zasypiają pod gwieździstym niebem, nie dla przyjemności, ale dla tego, że nie maja dachu nad głową, o tych którzy zamiast śpiewu ptaków muszą słuchać wybuchów bomb i granatników. Jeśli taka wizualizacja (na zasadzie kontrastu do naszej osobistej sytuacji) wzniesie Nas choćby o level wyżej, w odczuwaniu szczęścia to zróbmy to - tu i teraz. Może wtedy nasza polska rzeczywistość też będzie dla nas hyggelig, i nauczymy się doceniać to co mamy:)
A Ty co zrobisz dziś dla siebie hyggowego?:) Ja mam już plan..ciasto się piecze - makowiec z jabłkami:) Moje solne lampki zapalone, stoją na tarasie przed domem, na moim małym hyggowym niebieskim stoliku..obok lampki wina oczywiście:) Kończę więc, czas rozłożyć się wygodnie na wiklinowym fotelu i zaplanować mój hyggowy weekend w Warszawie z dawno niewidzianą znajmomą:)
Hygge. Duńska sztuka szczęścia
Autor - Marie Tourell Soderberg
Wydawnictwo - Wydawnictwo Insignis
Ilość stron - 224
Wydawnictwo - Wydawnictwo Insignis
Ilość stron - 224
Oprawa twarda
Cytat:
"Nie czerpiemy z hygge ekstatycznego i przelotnego poczucia szczęścia - to dla nas raczej źródło szczęścia codziennego. Hygge przyczynia się do ogólnego stanu zadowolenia w dłuższej perspektywie."
Cytat:
"Nie czerpiemy z hygge ekstatycznego i przelotnego poczucia szczęścia - to dla nas raczej źródło szczęścia codziennego. Hygge przyczynia się do ogólnego stanu zadowolenia w dłuższej perspektywie."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz